Zaczynajac od srodka - najbardziej sympatyczne spotkanie zdarzylo nam sie na Moscie Brooklinskim - Consalo (Portugalczyk) i Vlatko (Chorwat), przyjaciele od 25 lat, remontowali most. Rozmawialismy o emigracji, Baracku Obamie i postulatach sierpniowych SOLIDARNOSCI w 1981 roku. WOW!
Obrociwszy sie w pewnym momencie poznalysmy tych oto panow protestujacych przeciwko wojnie i postulujacych, by grube milinoy wydawane w Iraku i Afganistanie przeznaczyc na edukacje.
W ulubionym Sturbucksie zaczepila nas ta oto laska i to po francusku!!! Okazalo sie, ze studiowala w Brugii w Belgii, jest prawnikiem a swoja figure zawdziecza 2 latom cwiczen i wyrzeczen, gdyz wczesniej miala bardzo duza nadwage. Teraz w ciagu dnia pracuje jako prawnik w jakiejs kancelarii a popoludniami przygotowuje i prowadzi warsztaty dla dzieci i ich rodzicow z zasad zdrowego zywienia. Najwyrazniej w Stanach trzeba zarabiac troche pieniedzy, zeby moc sie zdrowo odzywiac - najtansze jedzenie jest najgorsze. Jak popatrzylam pierwszy raz w Starbucks na wielkosc porcji ciasta to mnie to troche przerazilo! Kawaly 3 razy wieksze niz w Europie i nie ma znaczenia fakt, ze podaja liczbe kalorii. Po prostu jak kupujesz to wcinasz calosc....
Bylo kilka rozmow na Union Square, gdzie w niedziele odbywa sie targ produktow zdrowych, eco, itp z farm wokol NY. Spotkalysmy fotografa, ktory robi foty kamera OTWORKOWA!!!! ehhh, super motywy sprzedawal i powaznie mnie zmotywowal do wejscia w tajemniczy swiat camery obscury....
Potem zetknelysmy sie z troche amerykanskim podejsciem do zycia - kazdy moze glosic swoje poglady, jakiekolwiek by one nie byly. Ten pan przekonywal - nie bedac zadnym oszolomem a raczej wyksztalconym czlowiekiem - ze 11 wrzesnia bylo spiskiem wladz amerykanskich i domagal sie rzetelnego sledztwa na ten temat, bo jak twierdzil nie zostalo ono jeszcze przeprowadzone. Zaskoczyla mnie taka otwartosc. Pomyslalam o Polsce - nikt, nigdy by nie wyszedl na ulice z takim postulatem a gdyby nawet to wszyscy by sie pukali w glowe....
I na koniec naszych spotkan - przesympatyczny pan rolnik produkujacy zele/galaretki na bazie octow winnych i pieprzu - doskonaly dodatek do kanapek! Swoja droga nie sadzilam, ze przywioze jakies jedzenie ze Stanow (podazajac za popularnym stereotypem w Europie, ze TAM maja tylko junk food) a po drugie, tez spore zaskoczenie - pan wysyla swoje produkty na caly swiat, wystarczy zlozyc zamowienie przez internet. WOW! Zwracam uwage na zdjecie, ktore trzyma w dloniach - udalo mu sie (po 3 piwach) poprosic prezydenta Clintona o wspolne zdjecie podczas jakiejs imprezy:)
A poza tym jeszcze kilka innych osob, z ktorymi nie rozmawialysmy, ale byli badz symaptyczni badz fotogeniczni, albo jedno i drugie:)
No comments:
Post a Comment