W przerwie zajec ostatniej niedzieli zmarznieta spacerem po Lazienkach weszlam do baru mlecznego - z ciekawoscia i z sentymentem:) I nie zawiodlam sie - za 6 zeta dostalam pyszny rosol z kawalem kurczaka, zjadlam go piekna aluminiowa lyzka i dostalam herbate przyrzadzona tak: najpierw pani kucharka nasypala 2 lyzeczki cukru, nie pytajac mnie nawet czy slodze, a potem dolala czarnej, bardzo mocnej cieczy do znanego z kolonijnych i szkolnych stolowek kubka. Nie skorzystalam:) ale, ale, juz koncze gadac - ponizej kilka fotozapiskow.




