Saturday, January 3, 2009

Bar mleczny

tak, bar mleczny towarzyszyl mi wiele lat, podczas studiow i potem. Hmm, ale to byly czasy - panie obcesowe i czesto nie w humorze, stoly i krzesla pamietajace czasy glebokiego komunizmu, lamperie na scianach, ostatnio w kolorach bardzo jaskrawych i jedzenie - nie za wyskoich lotow, ale zawsze mozna bylo znalezc cos dobrego. W Kuchciku mieli rewelacyjna zupe serowa, Pod Arkadami frytki i kurczaka a na starym miescie - nalesniki.
W przerwie zajec ostatniej niedzieli zmarznieta spacerem po Lazienkach weszlam do baru mlecznego - z ciekawoscia i z sentymentem:) I nie zawiodlam sie - za 6 zeta dostalam pyszny rosol z kawalem kurczaka, zjadlam go piekna aluminiowa lyzka i dostalam herbate przyrzadzona tak: najpierw pani kucharka nasypala 2 lyzeczki cukru, nie pytajac mnie nawet czy slodze, a potem dolala czarnej, bardzo mocnej cieczy do znanego z kolonijnych i szkolnych stolowek kubka. Nie skorzystalam:) ale, ale, juz koncze gadac - ponizej kilka fotozapiskow.